Wycieczka do Providence.

18:08


Zacznijmy od tego, że z mojego campu ciężko się dostać do normalnego świata, zawsze ktoś musi Cię zawieźć, bo do najbliższego przystanku jest 30 min drogi. Swoją drogą, gdyby nie Billy (nasz ratownik życia tutaj, bez niego byśmy nie dały rady) to byśmy nawet tego przystanku nie zauważyły. Mały prostokąt z rysunkiem krzywego busa.
Biletów autobusowych nie ma. Wsadza się dwa banknoty jednodolarowe i jedzie gdzie się chce. Nie masz jednodolarówek? Trudno, jedziesz za darmo! Nie zdążyłeś dotrzeć na przystanek? Nie ma problemu. Machasz ręką, a kierowca się zatrzymuje, podobnie jest z wysiadaniem, tylko tutaj ciągnie się za sznurek, który jest przy każdym siedzeniu.
Ludzie tutaj w autobusie się do Ciebie dosiadają, żeby porozmawiać, a nie tak jak w Polsce- uciekają kiedy tylko zobaczą wolne miejsce.
Providence samo w sobie nie robi większego wrażenia. W ciągu jednego dnia można je przejść trzy razy. Takie Leszno tylko że z wieżowcami jak w Warszawie. Miasto to ma największe poparcie dla LGBT w Stanach i największą liczbę osób ujawnionych (tak tematycznie dla zalegalizowania małżeństw homoseksualnych).
Co śmieszne, w tym mieście znaleźć mozna pół Europy- Paryż i Katedrę Notre Dame, Warszawa i Pałac Kultury, Watykan i Wenecja.
Miasto dobre na wyrwanie się z pracy, ale raczej nie takie, do którego chcesz koniecznie wrócić.
Polecam Irish Pub Fat Billy. Kilkanaście piw do wyboru i dają je do degustacji. Nie wiem czy to była kwestia tego, że już byłyśmy bardzo spragnione, czy może faktycznie było takie dobre, ale zgodnie stwierdziłyśmy, że to było najlepsze piwo w naszym życiu.











niestety wszystkie ciekawsze zdjęcia zjadła karta pamięci :(

Zobacz również

0 komentarze