Reykjavik
02:20Jeżeli szukacie na Islandii cywilizacji podobnej do tej, którą znacie ze stałego lądu, to Reykjavik jest jedynym miejscem, jakie Was zaspokoi. Poza tym, jeśli przyjechaliście tu szukać cywilizacji, to wracajcie już lepiej do domu, bo to nie jest miejsce dla Was.
Zapewne zdziwi to wiele osób, ale w Reykjaviku obsługiwane są tylko loty krajowe, pomimo tego, że jest to stolica. Loty międzynarodowe obsługiwane są tylko przez Keflavik.
W Reykjaviku znajduje się największy uniwersytet na Islandii. Drugi największy też.
Transport
Do Reykjaviku z Keflaviku dostaniecie się busem za około 1650 koron. Możecie też wypożyczyć samochód, bo większość osób i tak wybiera właśnie ten sposób podróżowania po Islandii ze względu na to, że nie ma tutaj transportu publicznego. My za to polecamy stopa, bo droga jest łatwa, prosta, ale niestety kilkupasmowa. Natężenie ruchu jest na tej trasie na tyle duże, że bez problemu coś złapiecie.
Po mieście możecie poruszać się żółtymi autobusami. Problem z nimi jest jednak taki (poza tym oczywistym, że są drogie), że zatrzymują się tylko, gdy bardzo tego chcesz. Sam fakt, że stoisz na przystanku dla nich nic nie znaczy. W sumie, to mam wrażenie, że powinieneś wybiec na środek ulicy, to może zatrzyma się kilka metrów po tym, jak Cię przejedzie.
Noclegi
Tu niestety moje pole do popisu jest ograniczone. My nic nie wynajmowaliśmy, bo zostaliśmy ugoszczeni przez Marka. Polecam jednak sprawdzić couchsurfing ze względu na to, że w mieście jest sporo studentów.
Wyżywienie
Jest kilka miejsc, które musicie odwiedzić, albo raczej kilka dań, które musicie zjeść. Po pierwsze- mięso rekina. Jeśli jesteście w grupie, to do buzi na 'raz, dwa, trzy!', bo jak jeden zacznie wymiotować przed resztą, to będzie gorzej, niż jak zaczniecie robić to wszyscy na raz. Tak, to mięso jest totalnie okropne, śmierdzi moczem, a Jacek twierdzi, że nawet karma dla kotów smakuje lepiej. Nie warto wydawać na nie nawet jednej złamanej korony, czego też nie zrobiliśmy. "Testować" mięso możecie na ryneczku Kolaportid. Obok stoiska z mięsem rekina są darmowe ciastka. Idealne na zagryzienie tego smaku chociaż w minimalnym stopniu, bo pozbycie się go z ust szybciej niż do następnego dnia graniczy i tak z cudem.
Miejscem numer dwa, które musicie odwiedzić jest wypromowana przez Makłowicza (to, że byli tam prezydenci się nie liczy, to Makłowicz ich wypromował) budka z pylsurami, czyli hot dogami. Pylsury możecie tak naprawdę kupić wszędzie, ale tylko ta jedna budka się liczy, Pamiętajcie, aby koniecznie zamówić 'pylsur with everything', czyli trzema rodzajami sosów, cebulką świeżą i prażoną, a do tego oczywiście parówka. Niebo w gębie, doznania nie do opisania, niezapomniane wspomnienia. Polecamy. Budki szukajcie obok ryneczku.
Uwaga! Po Stanach jest to dla mnie trochę szokujące, ale na Islandii nie ma ani jednego McDonalda. Podobno chodzi tutaj o jakieś historyczne obrażanie się na siebie i dlatego kilka lat temu zamknęli ostatni lokal. Za to ostatniego burgera i frytki możecie zobaczyć w którymś z hosteli. Sama nie widziałam, więc nie potwierdzam. To tylko plotki! Podobno jednak dalej są nietknięte, niepokryte pleśnią i ogólnie dobrze się trzymają.
Obrażanie się na Stany zadziałało jednak tylko w stosunku do restauracji pod złotymi łukami. Z innymi fast foodami już to tak nie działa. Gdzie się nie obrócicie to widać KFC, Subway'a, Pizzerię Domino i co najważniejsze- Dunkin Donuts. Dlaczego najważniejsze? Dlatego, że codziennie po 22 możecie podejść za restaurację i będą tam na Was czekać pączki, które danego dnia się nie sprzedały. Trzeba się jednak spieszyć, bo studenci tylko na nie czekają. Dunkina znajdziecie przy ulicy Laugavegur.
Co zobaczyć?
Harpa
Trochę kosmiczny budynek, który odbiega od architektury starego miasta. Budynek zagospodarowano na sale konferencyjne i koncertowe. Do tego oczywiście sklep z pamiątkami (nie opłaca się, znajdziecie dużo taniej), a my polecamy po prostu tam wejść i... pogapić się na sufit. Architektura tego budynku jest tak kosmiczna, że zorientowanie się jak ten sufit jest skonstruowany powinien zająć Wam dłuższą chwilę.
Islandzkie Muzeum Fallologiczne
Może budzić śmiech, może budzić zaciekawienie, albo odrazę, ale jest to chyba jedyne takie muzeum na świecie. Znajdziecie tu ponad 200 penisów różnych ssaków, od najmniejszych do największych. Wejście kosztuje 8 euro, ale jeśli Was na to nie stać, to równie dobrze możecie wejść tylko do sklepu i zobaczyć namiastkę tego, co przygotowano w środku. Solniczki penisy, rękawiczki na penisy i tańczące penisy. Wszystko, czego duża zapragnie, wszystko w kształcie penisa. Ludzka wyobraźnia nie zna granic.
Ulica Laugavegur
Jest to chyba najbardziej popularna ulica w Reykjaviku. Znajdują się tu liczne hotele i restauracje, sklep z pamiątkami 'Islandia', wspomniany wcześniej Dunkin Donuts i coś co zainteresuje większość z Was, czyli sklep promocja. W tym sklepie znajdziecie jakieś ostatnie sztuki, promocje, przeceny przecen, lekko uszkodzony sprzęt. Nie wszystko jest tam w temacie Islandii, ale traficie tam też na pamiątki. Ja kupiłam dwa kieliszki po 150 koron i magnes. W normalnym sklepie kieliszek kosztuje w granicach 350-550 koron, więc możecie zobaczyć różnicę.
Biuro prezydenta
Znajduje się tuż przy wejściu na ulicę Laugavegur. Niby nic nadzwyczajnego, ale warto odhaczyć to na swojej liście w tym mieście.
Kościół Hallgrimskirkja
Kościół, który w Muzeum Fallologicznym ma swojego penisa. Jednak jego wygląd był wzorowany na stalagmitach. Podobno można wejść do środka, ale my znamy dwa przypadki (w tym nasz) kiedy ktoś pocałował klamkę, więc nie potwierdzamy tego doniesienia. Nie mniej jednak przewodniki donoszą, że można wjechać na szczyt wieży i podziwiać widok miasta, który zapewne zapiera dech w piersiach. Sama nie sprawdziłam, ale jestem tego wręcz pewna, więc jeśli tylko będziecie mieli okazję, to korzystajcie!
Perlan
Jeśli zobaczycie jakieś 4 wielkie, metalowe zbiorniki górujące nad miastem, to możecie być prawie pewni, że jest to właśnie Perlan. Zapewne Wasza pierwsza myśl jest taka, że to jakiś brzydki, szpecący budynek. No właśnie nie, wygląda całkiem ładnie górując tak nad miastem, a do tego został obecnie dobrze zagospodarowany jako kompleks gastronomiczno-handlowy. Do tego w środku jest fontanna, która imituje wybuchający gejzer.
Ratusz Radhus
Podziałajcie wyobraźnią i pomyślcie o tym jak wygląda ratusz. Ja zawsze widziałam kwadratowy budynek z jakąś wieżą, gdzieś zegar, jakieś zdobienia itp. Też to widzicie? No to teraz możecie doznać szoku, bo ratusz w Reykjaviku wygląda zupełnie inaczej. Po pierwsze ma nowoczesny styl, dla mnie wygląda trochę jakby go otynkowali i zapomnieli skończyć (jak większość budynków w tym mieście zresztą), ale chłopacy to jakoś profesjonalnie nazwali. W każdym razie tak ma być. Do tego zbudowany jest między innymi z lawy! W środku zobaczycie ogrooooomną trójwymiarową mapę Islandii, a do tego możecie skorzystać z darmowego internetu.
Obok ratusza znajduje się staw Tjornin, który zimą zmienia się w lodowisko i skrót dla mieszkańców, którzy chcą przejść z jednej strony na drugą.
Hofdi Dom i fragment Muru Berlińskiego
Biały domek przy wybrzeżu, który w sumie nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia do momentu aż podejdziecie bliżej i wczytacie się w jego historię. Doszło tutaj między innymi do spotkania Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa, które zakończyło zimną wojnę. Przez ten budynek przetoczyło się jeszcze mnóstwo innych znanych osobistości, mieliśmy to też być my, ale dom obecnie zamknięty jest dla zwiedzających. Można jednak wejść na teren który go otacza i posiedzieć w wielkim stylu na ławeczce przed, która według zdjęć starsza jest od nas czterech razem wziętych. Jeśli pójdziecie na wprost do ulicy, to z lewej strony zauważycie kawałek pokolorowanego betonu. Jest to fragment Muru Berlińskiego. Dotarł już nawet prawie pod koło podbiegunowe.
Whale Watching Reykjavik
To jest coś, czego nie zrobiłam i bardzo żałuję. Jeśli macie do wydania luźne 350-400 zł to koniecznie musicie je wydać tutaj. Wypływasz sobie w ocean, oglądasz wieloryby, które pływają tuż przy Twoim statku, dech w piersiach zapiera tak, że nie zapomnisz tego do końca życia. Tak jest na tysiąc procent. Co jeśli nie zobaczysz wielorybów? Wypływasz za darmo aż do skutku. Whale watching można oczywiście zrobić też w innych miejscach, ale na całej wyspie cena jest taka sama.
Spacerując po mieście możecie też natrafić na kilka innych atrakcji, między innymi na kino, którego kształt przypomina starą kamerę. Do tego jest mnóstwo starych domków, posągi, pomniki i inne ciekawe rzeczy. Po prostu spacerujcie i podziwiajcie miasto, bo im dalej w wyspę pojedziecie, tym mniej go będzie.
0 komentarze